
- Clinton posiadał niespotykany wcześniej u innych prezydentów talent do publicznych przemówień. Wpsomniana jest historia zepsutego promtera z orędziem o stanie państwa. Clinton przez pierwszą część przemówienia, trwającą około 10 minut) mówił z głowy, po czym płynnie przeszedł na treść zawartą w promterze. Kolorytu dodaje informacja, że wspomniane wyżej przemówienie było kończone jeszcze w samochodzie jadącym na Capitol.
- Relacje z mediami, które prześwietlają polityków i ich „sprawy” są naturą demokracji. Dlatego tacy ludzie jak autor pamiętnika mają ciągle ręce pełne roboty. Własnych kandydatów prześwietlają też służby prezydenta i sama partia zgłaszająca. Prześwietla się nie po to, by kogoś zdeskredytować, ale w celu przygotowania się do odparcia ataku.
- Z dziennikarzami George miał kontakt przez 24 godziny na dobę. Z większością dziennikarzy z korpusu akredytowanego przy Białym Domu łączyły go relacje, które nazwać można przyjacielskimi. Nie oznaczało to jednak w żadnym stopniu, że kiedy prezydenta i jego spotykają prawdziwe problemy, to ci idą mu na rękę. Znajomość zasad budowania relacji między administracją a mediami cechuje dwie strony.
- Konstrukcja charakterologiczna Clintona powodowała, że w najbardziej beznadziejnych sytuacjach, kiedy nikt nie wierzył w zwycięstwo jedynym wierzącym i dopiero rozpoczynającym wytężoną pracę był sam prezydent.
- O nieustannym konkurowania ze sobą „spin doctorów” i specjalistów od kampanii wyborczych oraz o potrzebie ciągłej walki o swoją pozycję w Białym Domu.
- Trudnych dylematach towarzyszących podjęciu właściwej decyzji „medialno-politycznej” lub rekomendacji dla prezydenta, związanych z ogromną odpowiedzialnością i mogących kosztować go straty w sondażach i poparciu politycznym (wielokrotnie kosztowały, Stephanopoulos pisze również o wielu swoich błędach i słabościach).
- O tym, że prawdziwym strategiem (często wbrew sztabowi), wprowadzającym prezydenta na miny, wksutek swojej upartości i emocjom, była Hillary Clinton, prawdziwy kłopot prezydenckiego zaplecza.
To tylko promil tego, co można w niej znaleźć. Polecam każdemu praktykowi, bo opis mechanizmów funkcjonowania zaplecza w "wielkiej", amerykańskiej polityce nie różni się wiele (poza oczywistą skalą) od mechanizmów występujących w Polsce. Natura ludzka jest ta sama :)) Dla mnie osobiście w PR-ze, w tzw.biznesie, czy w polityce, najbardziej fascynująca jest obserwacja ludzkich zachowań, szczególnie w sytuacjach wyjątkowego napięcia i kryzysów. Z tego punktu widzenia książka Stephanopoulosa ma sobie wiele mądrości i zmusza do potrzebnej w tym zawodzie refleksji.
Dzięki za informację o książce, zamówiłem. Ciężko ją dostać bo wydana w 1999.
OdpowiedzUsuń