poniedziałek, 20 lipca 2009

Ajatollahowie public relations

W dzisiejszym Wprost warty polecenia teskt Waldemara Kuligowskiego, antropologa kultury z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu „Jak się komunikujemy?”. Dostępny tylko w wersji papierowej. Tekst jest dość szerokim omówieniem komunikowania za pomocą nowych technologii, używanego języka i wpływu na zachowania społeczne. I właśnie uwagi w tym ostatnim aspekcie są najciekawsze. Wlademar Kuligowski wskazuje, że wskutek intensywnej komunikacji internetowej (w dużej mierze wskutek fast foodowych narzędzi typu Twitter) mniej chętnie spotykamy się ze sobą. Podaje też, że „[…] przeciętny amerykański nastolatek rozmawia ze swoimi rodzicami tylko przez 15 minut dziennie, przez 4 godziny wpatruje się w ekran telewizora lub komputera. W Polsce jest podobnie. Pytanie o najważniejszego wychowawcę młodych ludzi jest w świetle tych danych jedynie retoryczne. Badacze dodają, że te kwadransowe rozmowy dotyczą codziennych błahostek: wyrzucania śmieci, spaceru z psem, spraw szkolnych. Tendencja do ograniczania i skracania czasu bezpośrednich kontaktów będzie się w przyszłości pogłębiać”.

Jeżeli Kuligowski ma rację, to jest ona poważnym argumentem przeciwko hurraoptymistycznym głosom, że internet w bezpośredni sposób zwiększa aktywność społeczną i obywatelską.

Autor zauważa jeszcze jedną kwestię, z którą zgadzam się w 100 proc.:

„Jest się o co martwić, gdyż dzisiejsze rozważania o komunikacji sprowadzają się często do strategii manipulacji, technik wywierania wpływu na innych i tworzenia własnego wizerunku. Jeśli ajatollahowie public relations głoszą, że wrażenie, jakie wywieramy na innej osobie, powstaje w pierwszych trzech sekundach kontaktu, to unieważniają tym samym sens jakiekogolwiek dalszego komunikowania się”.

Trafia w dziesiątkę. Ręce opadają, kiedy słyszymy takie teorie, a rodzi to jeszcze większe zdziwienie, kiedy okazuje się, że zyskują one "klientów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz