poniedziałek, 27 lipca 2009

Specjalizacja w PR i wąskie gardła informacji

Po przeczytaniu komentarza Jacka Gadzinowskiego poczułem potrzebę dodania uwag w dwóch tematach:
- słabnącej kontroli nad przepływem informacji;
- problemie mentalnego przestawienia się PR-owców na multimedia.

Jacek pisze: „[…] jesteśmy świadkami przewrotu komunikacyjnego, gdzie coraz trudniej będzie można mieć kontrolę nad przepływem informacji”. Strzał w dziesiątkę. To spowoduje, że PR-owcy i ich klienci/szefowie będą musieli zaspokoić się mniejszym wpływem bezpośrednim na rozprzestrzenianie się informacji. Paradoksalnie jednak będzie to powodowało coraz większy popyt na PR-owców potrafiących fachowo czytać rzeczywistość i sprawnie zarządzać informacją. Poza tym rosnąć musi chyba rola specjalizacji w PR-ze. Coraz mniej będzie specjalistów od wszystkiego. Biorąc pod uwagę ciągle powiększającą się różnorodność otoczenia medialnego, każda kategoria mdiów wymaga dogłębnej wiedzy i doświadczeń, by móc się z nimi skutecznie komunikować. Tak więc w swoich zespołach będziemy musieli za chwilę zatrudniać – i to tylko w samych relacjach z mediami - fachowców od współpracy z prasą kolorową, serwisami społecznościowymi, gazetami internetowymi, prasą, radiem, telewizją, blogerami, i tak dalej i tak dalej. Każdy stanowi przecież odrębny kontynent, z własną kulturą i ekonomiką funkcjonowania.

Co do drugiej uwagi, czyli problemu mentalności PR-owców, to sądzę, że związane jest to przede wszystkim z faktem skupiania się w naszej pracy ciągle jeszcze na decydentach, osobach wpływowych, opiniotwórczych (mam tu na myśli chociażby zawodowych dziennikarzy, ekspertów, szefów w redakcjach, etc.). To oni stanowią wąskie gardła. Tego od nas wymagano i do takich ról nas przygotowywano. Żebyśmy nie wiem jak się tłumaczyli, to na koniec dnia, takie podejście decyduje przecież o sukcesie lub porażce. Jeszcze… Bo rzeczywiście w świecie, gdzie wyraźny podział na medium i na odbiorcę coraz bardziej się zaciera, każdy może być medium. Musimy uczyć się zatem, w jaki sposób komunikować się z aktywnymi odbiorcami. A to odrębna sztuka, którą przyswajamy każdego dnia. Do tego, co i jak robimy dzisiaj, dodać musimy nowe kompetencje. Z pewnością proste kopiowanie schematów myślenia ze „świata starego” do „nowego” jest komicznie nieskuteczne.

Ciekawy link udowadniający, że indywidualna osoba może konkurować dzisiaj z kongolemaratami medialnymi pod względem zasięgu:
http://news.cnet.com/8301-13860_3-10295265-56.html

2 komentarze:

  1. Podkreśliłbym jeszcze mocno kwestię pragmentaryzacji przekazu. Nie dość że skończył się monopol/kontrola nad komunikacją to jeszcze dodatkowo może ona sie dziać w dziesiatkach miejsc bez naszej wiedzy i intencji. Jak zatem to mierzyć, byc tam obecnym, wchodzić w interakcję i rezonować?

    Można próbować poszukać/wyszukać/namierzyć 1% populacji/osób opiniorwórczych w takich srodowiskach, spróbować nawiązać z nimi relacje i w ten sposób mieć mozliwość ponownie spróbować, nie tyle odzyskać kontrolę, ale "czuć puls" przepływajacej informacji. Moga to byc blogerzy, mikrocelebryci, administratorzy for czy aktywni znani specjaliści/eksperci w swoich środowiskach, branzach. Z nimi muszą komunikować sie inni specjaliści PR, niz ci od mediów tradycyjnych (tu pełna zgoda)

    To jednak jak piszesz, wymaga zmiany mentalości, otwarcia na nowe narzedzia i po prostu ich weryfikacja na własnej skórze/wypróbowanie. Nie koniecznym jest transfer z online do oflline, ale także z offline do online (przenikajace się środowiska).

    Dla poparcia tezy, że znana osoba, lub też ekspert w danym srodowisku moze konkurować z mediami, firmami...jest przykład polskiego odpowiednika Twittera - blip. Ile jest tu mediów, jak są silne ? http://top.blipi.pl/ Może nie ma tu jeszcze takiej skali jak w USA, ale trend jest podobnym. Ta lista TOP to pole do działań PR i nawiazywania relacji...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze jeden argument dot. niedoceniania Twittera. Wczoraj podczas konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zasugerował, że przecież badania Megapanelu PBI/Gemius z maja w kontekście mikroblogów i innych serw.społ.są mało wiarygodne ze względu na dynamikę zmian, jaka się tam dokonuje. Może się równie dobrze okazać, że Twitter ma już dużo silniejszą pozycję. Do tego należy wziąć pod uwagę siłę cytowalności. Informował też o tym w zeszłym tygodniu serwis Ia want media. Przeczytać można też o tym u Krzysztofa Urbanowicza na blogu: http://mediacafepl.blogspot.com/2009/07/twitter-musiaby-zapacic-48-milionow.html

    OdpowiedzUsuń