poniedziałek, 2 listopada 2009

Temat autoryzacji wraca

Polska The Times w swoim weekendowym wydaniu zareagowała na nowy projekt ustawy Prawo prasowe, który zawiera nadal instytucje autoryzacji. Dziennikowi nie podoba się autoryzacja. Wcale nie dziwię się gazecie. Jej skasowanie nie leży wyłącznie w interesie gazet, bo przypomnijmy, że autoryzacja nie dotyczy TV i radia, choć i z tym różnie bywa, jak pokazuje przykład programu „Teraz My” w TVN. Nawet jeżeli do takiej autoryzacji tam doszło, to ma to raczej związek z dość powszechną formuł a infotainmentową, obecną w mediach. Porównałbym to zjawisko z materiałami eksluzywnymi. Redakcja je dostaje, ale pod pewnymi warunkami. Te zależą już od negocjacji dwóch stron.

Klasyczna autoryzacja prasowa, to instytucja jedyna w swoim rodzaju. Raczej nieznana w krajach europejskich. W moim przekonaniu szkodząca wszystkim, czyli trzem stronom: mediom, organizacjom opisywanym przez media i czytelnikom.

Dlaczego:

Mediom – bo wprowadzają nierówne traktowanie mediów drukowanych, radia i TV. Autoryzowanie każdej drobnej wypowiedzi w praktyce jest niemożliwe, bo oznaczałoby, że dziennikarz zmuszony jest do autoryzowania ich kilkanaście razy dziennie. W praktyce, w kontekście, krótkich wypowiedzi, jest to zapis martwy. W życiu publicznym prawie nikt go nie stosuje, bo wyrażenie takiej prośby przez polityka oznaczałoby, że następnym razem dziennikarz już nie zadzwoni. Największy problem występuje przy wywiadach. Autoryzacja powoduje, że wywiad w swojej drukowanej wersji nie ma wiele wspólnego z wersją pierwotną. Nie sprzyja to prawdziwemu i często spontanicznemu oddawaniu rzeczywistości. Oczywiście istnieje możliwości publikacji rozmowy bez autoryzacji, ale stosuje się ja tylko w szczególnych prezypadkach. Trzeba też przyznać, że dziennikarzom zdarza się kompletnie zmieniać wypowiedzi i dopasowywać je (również w szybkich komentarzach) do własnej tezy. Tak więc brak autoryzacji musiałby w tym przypadku oznaczać wierne trzymanie się tego, co rozmówca naprawdę powiedział.

Organizacjom/politykom/wszystkim odpytywanym osobom – bo je rozleniwia i powoduje, że mają ucieczkę przed odpowiedzialnością za słowo. Jeżeli występujemy publicznie, to powinniśmy być do tego dobrze przygotowani. Brak autoryzacji zmuszałby nas do tego przygotowania. Rozmowy z dziennikarzem nie powinno się lekceważyć. Jeżeli wypowiadamy się do kamery czy radiowego sitka, to nikomu do głowy nie przyjdzie, że może to wystąpienie powtórzyć lub poprawić. Tak samo powinno być w przypadku dziennikarzy prasowych. Tak więc brak takiego zapisu dyscyplinowałby każdego i powodował, że PR-owcy mieliby trudniejsze zadanie.

Czytelnikom – bo mogliby czytać ciekawsze rozmowy, lepiej oddające tempo i emocje, jakimi każdy kieruje się przy podejmowaniu decyzji i komentowaniu rzeczywistości. W konsekwencji cierpi na tym jakość takich autoryzacji.

Zdaję sobie sprawę, że piszę to trochę wbrew swoim interesom, bo sam korzystam z tego narzędzia bardzo bardzo często. Ale jego obowiązywanie tylko teoretycznie służy naszej ochronie. Jednak jej zniesienie wymagać będzie sporej nauki dla wszystkich stron.

4 komentarze:

  1. Prawo prasowe: autoryzacja musi być zlikwidowana w interesie dziennikarzy, wydawców i czytelników http://mediacafepl.blogspot.com/2005/11/prawo-prasowe-autoryzacja-musi-by.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszę o marketingu w branżowym portalu internetowym i chyba tylko raz zdarzyło mi się, aby rozmówca znacząco zmienił treść wywiadu. Choć przydałoby się zniesienie autoryzacji o tyle ułatwieniem codziennej pracy dziennikarza byłoby zamknięcie jej w określonych ramach czasowych. Przykładowo: 2 dni na autoryzację wywiadu, a upływ tego terminu oznacza, że rozmówca nie ma uwag. Teraz zdarza się, że na autoryzację wywiadu czekam tydzień lub dwa.

    Koledzy z mediów elektronicznych mają więcej szczęścia, choć o ile pamiętam, kilka lat temu nauczyciel akademicki zażądał auoryzacji wywpowiedzi telewizyjnej, nagranej przez TVN. Sprawa skończyła się w sądzie, który oddalił powództwo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja obstaję przy swoim. Uważam, że zniesienie autoryzacji wymuszałoby profesjonalizację po dwóch stronach - pytającego i rozmówcy. Rozmówca musiałby poważnie traktować swoje wystąpienie w formie wywiadu, a dziennikarze zmuszeni byliby do oddawania w pełni cytatów rozmówców, bez wyrywania ich również z kontekstu. To ogromna praca świadomościowa i warsztatowa do wykonania przez dwie strony. Swoją drogą autoryzacja jest niekonsekwentna, bo przecież wystąpienie na konferencji nie wymaga autoryzacji. Czy różnica między konferencją prasową, na której zadaje się pytania (która jest również formą wywiadu) a klasycznym wywiadem a czy komentarzem jest tak duża?

    OdpowiedzUsuń
  4. W kwestii zniesienia autoryzacji zgadzam się całkowicie. Wskazywałem tylko jej najbardziej dezogranizujący -z mojej perspektywy- pracę element. Parafrazując: autoryzacja powinna zostać zniesiona ;)

    OdpowiedzUsuń