Rozmowa z Christiane Amanpour o nowym programie w CNN, jaka ukazała się w Gazecie Wyborczej, wpasowała się akurat w temat żywo dyskutowany w ostatnim czasie w gronie moich znajomych. Dziennikarka CNN mówi w nim:
„[…] zmęczenie informacjami jest coraz większe. Z badań, które przestudiowałam, wynika, że ludzie są zmęczeni ciągłym bombardowaniem bieżącymi wydarzeniami i tak naprawdę potrzebują perspektywy i zrozumienia. Chcą, żeby ktoś obrał dla nich temat warstwa po warstwie: jak to się zaczęło, jak doszliśmy do punktu, w którym jesteśmy, jakie są pomysły na wyjście i które z nich są realne, a które nie.”
W dalszej części rozmowy: „[…] nie można polegać na samych dziennikarzach obywatelskich, bo samą istotą dziennikarstwa jest obiektywizm, wiarygodność i sprawdzone źródła. Jako profesjonaliści mamy swoje kodeksy postępowania i odbiorcy oczekują od nas odpowiedzialności za to, co mówimy. Wszystkie te doniesienia dziennikarzy obywatelskich są niezwykle ważne, ale w naszej pracy możemy je jedynie wykorzystywać, ale na pewno nie polegać na nich.”
Nie chcę się skupiać na dziennikarstwie zawodowym vs obywatelskim. Metoda zbierania informacji, opisana przez Amanpour, dotyczy nie tylko dziennikarzy zawodowych. W natłoku informacji wszyscy jesteśmy trochę dziennikarzami dla samych siebie, jeżeli chcemy opierać swoje sądy na miarodajnych opiniach i danych.
Taki punkt widzenia prowadzi mnie do dwóch wniosków mocno ze sobą powiązanych:
1. Ciągłe bombardowanie nas newsami przez niemalże 24 h i ich natychmiastowe, masowe rozprzestrzenienie się, powodują zwiększenie wagi interpretacji. Jako komunikatorzy walczymy o interpretację, nie o newsy, nawet, kiedy „sprzedajemy” je w formie rzekomych newsów. Sztuka interpretacji już odgrywa kluczową rolę w komunikacji, a będzie odgrywała jeszcze większą. Interpretacja nie jest obiektywna, w dzisiejszym rozumieniu tego terminu. Dziennikarstwo opiera się przecież na ogromnym morzu interpretacji dokonywanej przez wydawców, reporterów, prowadzących programy, szefów działów w gazetach, nie mówiąc o tak oczywistym zawodzie jak zawód publicysty. Zmęczenie, o którym mówi w wywiadzie Amanpour, może oznaczać radykalny wzrost żywego subiektywizmu w mediach. Obiektywne dane, obejmujące wszystkie strony mogą być podstawą pracy analityków, ale dla szerszego audytorium będą oznaczały nudę. To prowadzi mnie do drugiego wniosku.
2. Przesuwanie się odpowiedzialności za realizację zasady obiektywizmu. Częściowo wynika to z pierwszego wniosku, ale nie dotyczy wyłącznie mediów zawodowych - mianowicie wzrost znaczenia dziennikarstwa obywatelskiego, prywatnego, po prostu nowych możliwości komunikowania, jakie stwarza Internet, powodować będzie jeszcze szybsze odchodzenie od kategorii „obiektywizmu” dziennikarskiego na rzecz subiektywnych interpretacji. Czy oznacza to koniec zasady obiektywizmu ? Nie. Ale wymóg obiektywizmu przesuwa się w kierunku odbiorcy, nie nadawcy. Jeżeli różnicuję źródła informacji, budujących moje poglądy i „mój świat”, to staram się obiektywizować rzeczywistość. Krótko mówiąc, obiektywizm – jako zadanie – jest w nas i od nas zależy. Jeżeli chcemy posiadać wiarygodną wiedzę, to sami jesteśmy odpowiedzialni za dobór źródeł (nie media). Kłania się na nowo pogląd Neila Postmana o pełnym zrozumienia, krytycznym stosunku do wszelkich przekazów medialnych.
Trzeba też powiedzieć, że tzw. obiektywizm dziennikarski nigdy nie istniał w postaci czystej, był zawsze zadaniem. Tak jak jest zadaniem dzisiaj dla nas.
Czy subiektywizm przekazów medialnych jest więc tylko urealnieniem zjawiska, które zawsze miało miejsce, tylko skrywane było pod szyldem tzw. „dziennikarskiego obiektywizmu”? Czy jest całkiem nową jakością?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz