Przyszło mi do głowy, że w celach gimnastyki umysłu warto przypomnieć sobie postać francuskiego pisarza z rosyjskimi korzeniami, Vladimira Volkoffa. Jego najsłynniejsza książka, to „Montaż” – powieść opisująca aktywność radzieckiego wywiadu wykorzystującego intelektualne kręgi Europy Zachodniej. Książka kultowa w wielu środowiskach podziemia przed 1989 rokiem, wydana nakładem wydawnictwa londyńskiego. Z racji dość młodego wieku opinię tę posiadam od tychże przedstawicieli dawnego podziemia, rzecz jasna. Montaż czytałem jako kserokopię, bo oficjalnie wydana została dopiero w 2006 roku przez Christianitas. O samym autorze krążyło zawsze bardzo wiele opowieści, poczynając od takich, że pracował niegdyś dla KGB, ale uciekł i osiadł we Francji, po takie, że pracował dla wywiadu francuskiego zajmując się wojną informacyjną, m.in.podczas wojny algierskiej. Jedno jest pewne - tematyka służb specjalnych nie jest Volkoffowi obca. Porusza ją we wszystkich swoich powieściach.
Nie o „Montażu” i nie o powieściach chciałem dzisiaj pisać, ale o wcześniejszym opracowaniu tego autora p.t. „Psychocjotechnika. Dezinformacja. Oręż wojny”. To zbiór tekstów przeróżnych autorów zajmujących się wojną informacyjną i propagandą. Wśród nich, m.in. Sun Tzu, Lenin, Vladislav Bittman (zbiegł na Zachód, pracując wcześniej dla wywiadu czechosłowackiego) i wielu innych praktyków i teoretyków dezinformacji.
Skupię się na wstępie autorstwa Volkoffa, który jest interesującą propozycją metodycznego podejścia do narzędzia polityki zagranicznej, jakim jest szeroko pojęta propaganda, a mówiąc bardziej delikatnie w demokracjach – polityka informacyjna. Z różnych powodów ta właśnie książka przyszła mi do głowy, kiedy słucham i czytam w ostatnich dniach o nowej polityce historycznej Rosji. Ciekawe dlaczego?
Autor precyzuje różne rodzaje broni informacyjnych. Są nimi:
1. Podstęp
Rozumiany klasycznie i polegający na odwróceniu uwagi przeciwnika od miejsca, w których zamierzamy zaatakować.
2. Wprowadzenie w błąd (intoksykacja)
Ulubiona broń kontrwywiadu, polegająca na dostarczaniu obecemu wywiadowi fałszywych informacji. Z pozycji strategicznych staje się odrębną dziedziną, której celem jest doprowadzenie do sytuacji, w której przeciwnik sam uwierzył w to, w co „powinien” uwierzyć.
3. Biała propaganda
Odbywa się na terenie przeciwnika. Jej skutki są ograniczone, bo źródła pochodzą z otwarcie nieprzyjacielskich ośrodków. Niemniej stosuje się ją w czasie wojen.
4. Czarna propaganda
Ukrywa swoje prawdziwe pochodzenie i w ten sposób „czyni wiarygodnymi świadome kłamstwa”. Jak dowodzi Volkoff mistrzem tej broni był podczas drugiej wojny światowej Anglik Sefton Delmer. „Zorganizował on kilka radiostacji rzekomo prohitlerowskich. Jedna z nich przedstawiała się jako niemiecka radiostacja wojskowa nadająca „muzykę i wiadomości przeznaczone dla naszych kolegów z Wehrmachtu”. Inna posługiwała się bardziej przebiegłą metodą: „Chciałem – pisze Delmer – żeby słuchacze uwierzyli, że przypadkiem natrafili nagle na program jakiejś podziemnej organizacji. Radiostacja ta nadawała poufne informacje pochodzące od wiernego i lojalnego zwolennika Hitlera…” Program okazał się tak skuteczny, że po wojnie Sefton musiał napisać książkę Black Boomerang, aby zdementować legendy, które sam stworzył i nadał im walor wiarygodności”.
5. Wpływanie
Łączy się z czarną propagandą, ale jest metodą o wiele subtelniejszą. Posługuje się agentami wpływu, „agitatorami w stanie czystym”. „Zajmuje się agitacją nie w zamiarze zmiany biegu wydarzeń w jakimś określonym kierunku lecz w sposób ogólniejszy, żeby zdestabilizować społeczeństwo przeciwnika”. Bezpośrednie skutki nie muszą być wprost korzystne dla jego kraju. Celem jest przyniesienie szkody wrogowi. Na czym polega subtelniejsza forma? Na tym, że agenci wpływu nigdy nie uprawiają jawnej propagandy. Nawet najmniejsze sympatyzowanie z interesami państwa-mocodawcy skazałoby tę organizację i ludzi na automatyczne wyłączenie z gry. Tak więc przybiera się wręcz przeciwne szaty, np. „Stronnictwo Młodorosjan, manipulowane przez KGB, oficjalnie mieniło się monarchistycznym i posługiwało się rytuałem zapożyczonym od czarnych koszul Mussoliniego. Niektórzy nacjonaliści francuscy, podsycając nastroje antyamerykańskie, nieświadomie pracują dla ZSRR, którego nienawidzą.”
6. Dezinformacja
Rozumiana w wąskim i szerokim znaczeniu.
Wąskie znaczenie - znajduje się między „wprowadzaniem w błąd” a „wpływaniem”. Wprowadzanie w błąd jest aktem jednorazowym, często dość amatorskim. Dezinformacja realizowana jest fachowo i systematycznie, zawsze za pośrednictwem mass mediów i jest wprost adresowana do opinii publicznej, a nie kierujących krajami.
W szerszym rozumieniu dezinformacja obejmuje także techniki wpływania. Dla obydwu metod cel jest współny. Wprowadza się do opinii publicznej nawet mikroskopijny, ale odpowiedni katalizator i następuje właściwa reakcja, która ma wszelkie pozory spontaniczności.
Mogą zaistnieć dopiero wtedy, gdy zaistnieje masa krytyczna osób zdezinformowanych lub ulegających wpływom. „Jednostka, rodzina, grupa zawodowa mogą zostać wprowadzone w błąd, ale nie zdezinformowane, bo w sposób naturalny wytwarzają przeciwciała zwalczające kłamstwa, w imię szacunku dla prawdy, szaleństwo – w imię zdrowego rozsądku. Po przekroczeniu jednak pewnej liczby jednostki przekształcają się w tłum. Sproletaryzowane intelektualnie, zatracają instynkt samozachowawczy i ich masa zerwawszy wszelkie cumy, przesuwa się beładnie z jednej strony na drugą pod własnym ciężarem, gotowa z wdzięczności poddać się manipulacjom ekspertów przywracających jej poczucie bezpieczeństwa.”
Technika ta wymaga przede wszystkim czasu, gdyż polega nie na popełnianiu konkretnych błędów przez władzę, ale na zaszczepianiu stereotypów całemyu narodowi.
„Związek Sowiecki bardzo szeroko wykorzystywał wojnę wietnamską w celu zaszczepienia narodowi amerykańskiemu kompleksu winy i częściowo mu się to powiodło, ponieważ wojna ta trwała długo, jednak nie wystarczająco długo, gdyż kompleks ten ustąpił dość szybko i kilka lat po porażce wietnamskiej Amerykanie odzyskali utraconą niewinność – jeśli nawet nie w stu procentach, to na tyle wystarczająco, żeby trzeźwo dostrzec konieczność przeciwstawiania przemocy – siły”
7. Jedną z najbardziej niebezpiecznych form dezinformacji jest logomachia. „Polega ona na wynajdowaniu formułek, które przypadłszy najpierw do gustu profesjonalistom od komunikacji masowej są następnie rozpowszechniane przez nich wśród opinii publicznej, która akceptuje je jako prawdziwe, podczas kiedy w rzeczywistości są tylko efektowne” Takimi formułami są: „polowanie na czarownice”, określenie „faszysta”, „prawicowy stalinowiec”. Volkoff twierdzi, że wiele z nich stosowanych było w okresie istnienia imperium sowieckiego i zimnej wojny.
Powyższe tresci pochodzą z książki „Psychosocjotechnika. Dezinformacja. Oręż wojny” Vladimira Volkoffa, wydawnictwo Antyk, Komorów 1999. Nie mogę się nadziwić, dlaczego tak ciekawego zbioru (nawet jeżeli uzna ktoś Volkoffa za autora z pogranicza fantastyki) nie wydało do tej pory duże wydawnictwo. Jestem przekonany, że spotkałby się z dużym zainteresowaniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz