piątek, 31 lipca 2009

O mikroblogach w TVN - zagotowało się w społecznościach :))

Po tym jak Maciej Mazur w Faktach TVN, a następnie w podsumowaniu dnia w TVN 24 (+Szkło Kontaktowe) poruszył temat mikroblogów, zawrzało w społeczności mikroblogowiczów. I to do tego stopnia, że na Blipa ciężko było się zalogować. Administratorzy bardzo przytomnie (brawo za refleks) wywiesili komunikat, w którym witali wszystkich, a w szczególności widzów TVN, oraz informowali o przeciążeniu serwerów. Choć materiał telewizyjny mówił jedynie o punkcie widzenia polityków, to i tak jest istotnym krokiem w rozwoju mikroblogowania. Warto wrócić jednak do tematu, który pojawiał się już wielokrotnie, czyli zasięgu Blipa i opiniotwórczości Twittera. Pomimo tego, że Blip jest dużo popularniejszy w Polsce (ok. 5x), to w materiale eksponowany był głównie Twitter. Czyżby on był, za amerykańskim przykładem, ikoną mikroblogowania? Nawet ostatnie badania SMG/KRC wskazujące, że nie rozpoznajemy zachodnich serwisów społecznościowych (rozpoznawalność marki Twitter 2 proc.) można poddać w wątpienie. Jeden z dziennikarzy powiedział mi wczoraj, że badania z maja nie są podstawą do wysuwania jakichkolwiek wniosków, bo dynamika serwisów jest ogromna. To prawda. Prawdą jest też, że Twitter poprzez ciągłe cytowanie go w mediach posiada ogromny potencjał wzrostu. Nawet jeżeli tego jeszcze nie zauważamy. Krzysztof Urbanowicz pisze na swoim blogu o sile PR-owej (ekwiwalent finansowy pokrycia medialnego) Twittera w USA. Jak widać nie tylko w USA. Materiał TVN pokazuje, że dziennikarze w tym względzie kopiują amerykański schemat. Tam Twitter króluje, u nas jeszcze nie. Czy zakróluje wskutek takiego podejścia?

Uczciwie też trzeba przyznać, że po materiale blipowicze byli dłużej i bardziej aktywni w dyskusji o materiale telewizyjnego niż twitterowicze…:)))

3 komentarze:

  1. W US mieli Oprah Effect, w Polsce mamy TVN/Wałęsa Effect ;) A na poważnie...
    jak wczesniej wspomniałem to chyba to nadal jest snobowanie na Twitter, mimo iż jest mniej Polaków na nim. Bo to modne, trendi i z USA. A gdzie poszukiwanie efektywności, zasiegu? Gdzie zrozumienia działania tych narzędzi?

    Nie mnie rozstrzyagć która platforma mikroblogowa wygra "rząd duch" - czy Twitter, Blip czy jakiś inny podmiot. To jest nadal kwestia otwarta, gdy pisałem to kilkanaście dni temu http://www.gadzinowski.pl/index.php/2009/07/17/wielki-maly-bum-mikroblogowy-i-mentalnosc-psa-ogrodnika/

    Ale grawitacja rozwoju w świadomosci/opiniotwórczości zależna jest od tego, gdzie wiecej chyba dołączy sie znanych osob, lub gdzie pierwsze zaistnieją poważne marki/firmy - na poważnie a nei na zasadzie przeklejania newsów i kilku zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czynnik snobizmu rzeczywiście jest nie do przecenienia. Nie można go lekceważyć. Intuicyjnie zgadzam się w 100 proc. Swoją drogą sądzę, że przydałaby się jakaś porządna analiza jakościowa porównująca społeczności Blipa i Twittera. Ja się dopiero uczę to rozumieć, ale Ty powinieneś się czegoś takiego podjąć (przepr, że po imieniu, czynię to konwencjonalnie:)). Sam zauważam znaczące różnice w tym, co i jak jest komunikowane, z jaką częstotliwością w Blipie i Twitterze. Rzecz jasna zależy, to od własnych ustawień, ale Blip mile mnie pod względem zawodowym zaskoczył, mam na myśli korzystanie ze wskazywania źródeł wiedzy i ciekawych punktów widzenia. Jest tam chyba nieco więcej pola wolności. Troche przejawem tego były też komentarze po materiale w TVN, czy wskazana przez Annę Miotk dyskusja pod tagiem KDT podczas zamieszek. Życie. Zachęcam do takiej jakościowej analizy. Mogłaby wiele wnieść. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Konrad
    Mysle, że przyjrze się tematowi (porównania) w jednym z kolejnych wpisów na blogu. Porównania tych mikroblogów i zachowań.

    Z ogólnych obserwacji które poczyniłem, stwierdzam że w zasadzie polscy celebryci, dziennikarze, niekóre osoby zajmujace się zawodowo komunikacja czy też politycy na razie nie za bardzo rozumieją istotę porozumiewania sie tymi narzedziami. Cały czas pokutuje jeszcze przekonanie,że te te narzedzia służą do "nadawania". A jest przecież jest wprost przeciwnie - to jest dialog jeden do wielu oraz umiejętność zaangażowania otoczenia do rezonowania tak jak to ustalamy w swojej strategii bytności tam.

    Wklejanie zdjec oraz opisów co jakiś czas, mija się z celem. Szkoda wtedy czasu i atłasu.
    Snobizm, elitarnosc, poczucie ze mam namiastkę tego co miał Obama, co jest modne i trendi w USA i na świecie. przynależność do wspólnoty 2-3 wpisami na tydzien. Bullshit, którego bedzie coraz wiecej.

    OdpowiedzUsuń