piątek, 6 lutego 2009

Społeczeństwo informacyjne w MSZ...

Usłyszałem przed chwilą w TVN24 wypowiedź ministra spraw zagranicznych, Radosława Sikorskiego, że dopiero teraz każdemu pracownikowi MSZ nadawane są adresy e-mail. Stworzona została również elektroniczna książka adresowa. Mówił to z ewidentnym zadziwieniem, że dzieje się to tak późno. Oczywiście należy się cieszyć, że zapóźnienia są naprawiane. Jeśli wziąć pod uwagę jak źle może wyglądać sytuacja w (niektórych) innych instytucjach publicznych, to napawa to pesymizmem. Od lat tematem bardzo modnym w Polsce jest "społeczeństwo informacyjne". Rząd przyjął strategię rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Zastanawiam się tylko, jak można ją realizować, kiedy niektóre z urzędów są na etapie przyznawania wszystkim pracownikom adresów e-mail. Przykład idzie z góry. Jestem głęboko przekonany, że jest to przykra konsekwencja traktowania administracji rządowej po macoszemu i "łatwych" oszczędności, czynionych najczęściej na samej administracji. Sprawne państwo musi posiadać sprawną administrację. Nowe technologie są tylko narzędziem, ale bez tego narzędzia ciężko dzisiaj mówić o skuteczności. Od władzy wszędzie zależy wiele: przyszłość poszczególnych rynków i firm, rozwój obywateli i inicjatyw pozarządowych. Mamy ogromny balast mentalnego obciążenia po czasach komunizmu, z którego wynieślismy brak szacunku do państwa. Jeżeli mamy je dzisiaj odbudowywać, to aparat tego państwa nie może odbiegać o dziesięć długości od standardów codziennego życia obywateli i firm. Nie musi się ścigać z firmami telekomunikacyjnymi, ale nie powinien też przypominać tych firm w roku 1990. Liczmy, że strategia tworzona i realizowana w MSWiA będzie skutecznie wdrażana i kontynuowana przez kolejne rządzące drużyny. Bo w tej sferze w cztery lata nie buduje się nowoczesnej infrastruktury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz