poniedziałek, 9 lutego 2009

Zmierzch druku i rozkwit słowa pisanego

Wychodzące dzisiaj tygodniki (Newsweek i Wprost) donoszą o elektronicznym urządzeniu Kindle, służącym do odczytywania gazet i książek. Informacje o tym zbiegają się z zatrważającymi danymi dotyczącymi spadków czytelnictwa prasy w Polsce (nie jesteśmy pod tym względem oryginalni, choć czytamy zdecydowanie mniej niż mieszkańcy Europy Zachodniej). O kryzysie słowa drukowanego i wielkich szansach słowa pisanego, ale już w Internecie pisze Wawrzyniec Smoczyński w (świetnym) raporcie tygodnika Polityka (artykuł p.t. „Koniec wiadomości”). Rewolucja elektroniczna dotknęła Polskę ponad 20 lat po Stanach Zjednoczonych. W związku z tym należy uważnie śledzić to, co się dzieje obecnie na rynku amerykańskim, bo wnioski mogą okazać się prorocze. Smoczyński opisuje wielki kryzys amerykańskiej prasy, ale także, o czym mało się dyskutuje, także poważny kryzys telewizji. Telewizja staje się typowym medium starszego pokolenia. Przynajmniej telewizja, jaką znamy dzisiaj, bo w czasach mediów hybrydowych te definicje zmienią się nie do poznania.

Warto dodać, czego nie ma w tekście tygodnika, że amerykańskie stacje telewizyjne zarządzają dzisiaj najlepszymi portalami informacyjnymi. Okazuje się, że gazety nie radzą sobie z projektami internetowymi tak dobrze jak robią to telewizje. Poza tym powstaje nowy rodzaj uprawianego w Internecie dziennikarstwa i być może przełamuje podział dziennikarzy na: profesjonalnych i niezawodowych (np. dziennikarstwo obywatelskie). Czekam niecierpliwie aż ktoś opisze fenomen The Huffington Post, który po wyborach prezydenckich triumfuje niczym Barack Obama.

2 komentarze:

  1. Mądre słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak większość słów na tym blogu :)
    A czytelnicy chyba tak mało komentują bo... nic dodać nic ująć :)

    OdpowiedzUsuń