czwartek, 12 lutego 2009

Republika elektroniczna

Pisałem w sobotę o dyskusji na temat demokracji medialnej, w dużej mierze na podstawie „Republiki elektronicznej” Lawrence’a Grossmana. Dzisiaj kilka słów na ten temat.

Charakterystyka republiki elektronicznej:

- Obserwujemy dochodzenie do nowej formy demokracji bezpośredniej, w której opinia publiczna staje się IV władzą. Dzieje się tak wskutek rozwoju nowych technologii telekomunikacyjnych i nowoczesnego oprogramowania: Internet, telefon, realizowane non stop badania opinii, blogi, serwisy informacyjne, kanały informacyjne TV, media interaktywne, etc.
- Mamy do czynienia z pierwszym pokoleniem liderów politycznych, zwracających się w jednym czasie do całej populacji. Po raz pierwszy możemy również zobaczyć, usłyszeć i niemalże natychmiast osądzić liderów politycznych. Ci, z kolei, w tym samym czasie dowiadują się o naszych ocenach.
- Już niebawem obywatele będą mogli uczestniczyć w kształtowaniu praw i strategii politycznych, a być może także codziennych decyzji dotyczących ich społeczności lokalnych, regionu, kraju.
- Wskutek powrotu do demokracji bezpośredniej istnieje prawdopodobieństwo zakwestionowania zasady trójpodziału władzy. Grossmann: „[…] Powinniśmy zmierzyć się z obietnicami i groźbami republiki elektronicznej. Może ona sprawić, że rządy staną się głęboko wrażliwe na oczekiwania ludzi. Lecz jednocześnie może tę wrażliwość doprowadzić do niebezpiecznej skrajności, otwierając pole manipulacji, demagogii i tyranii większości […]”
- Republika elektroniczna niesie ze sobą wiele zmian w postawach polityków i zwykłych obywateli. Powszechne staje się pomniejszanie kompetencji urzędnikom i politykom. Dochodzić może również do tego, że politycy w celu wygrania wyborów będą zaprzeczać swojej polityczności: „By liczyć na wybór, nawet politycy sprawujący urząd, muszą być przeciw władzy i opowiadać się za ograniczeniem jej kompetencji”.
- Ogromny wpływ na te postawy ma telewizja. Grossmann buduje tezę, że im częściej telewidzowie oglądają swoich polityków w akcji, tym mniej chętnie akceptują, co im pokazano: przed wyborami prezydenckimi w 1992 roku w USA 72 proc. wyborców uważało, że ich przywódcy stracili kontakt z wyborcami, 66 proc. skarżyła się na poczucie bezsilności, 61 proc. była przekonana o faktycznym braku zainteresowania ich sprawami ze strony polityków.
- Autor przytacza również list przesłany do redakcji gazety, w którym czytelnik porównuje współczesne czasy do zmierzchu Cesarstwa Rzymskiego: „Najtrafniejszą analogią byłyby rzymskie akwedukty. Wyrafinowana technologia służyła dostarczaniu wody do domów prywatnych, łaźni, publicznych i pałaców cesarskich. Akwedukty były niewątpliwie wielkim osiągnięciem. Rury akweduktów były jednakże zrobione z ołowiu i ludność powoli, niepostrzeżenie uległa zatruciu, Niektórzy historycy uważają zatrucie wody ołowiem za główną przyczynę upadku Cesarstwa Rzymskiego”. Współczesnymi akweduktami są kanały telewizyjne.

Pomimo tego, że książka Grosmana ukazała się w 1995 roku, to jest ona bardzo aktualna. Sprzyja poważnej refleksji nad siłą mediów i ich wpływie na nasze życie. Rozwój nowych mediów doprowadza do budowania e-państwa, ze wszystkimi e-formami aktywności obywatelskich. Politycy radykalnie zmienili w ostatnich latach swoje relacje z mediami, do tego stopnia, że agenda polityczna podporządkowana jest (niemalże) w pełni pracy mediów. Nawet zachowania związane z „tanim państwem” i zmniejszaniem kompetencji administracji jak ulał pasują do opisu poczynionego przez amerykańskiego miedioznawcę. A z czym mamy do czynienia, kiedy czytamy co chwilę, że nawet niektórzy posłowie zaprzeczają swojemu politycznemu zaangażowaniu? Twierdzą tak, ponieważ ich szanse wyborcze i/lub wizerunek na tym zyskują. Wszystko, co „polityczne” ma znaczenie pejoratywne. Co chwilę, pod wpływem tabloidów, dyskutuje się o rezygnacji z poselskich „trzynastek”, a także ministerialnych i urzędniczych premii.
Jak wiele zjawisk, również fenomen republiki elektronicznej niesie ze sobą szanse i zagrożenia:

Szanse
Upodmiotowienie opinii publicznej
Postępująca edukacja medialna zwiększająca świadomość społeczną
Profesjonalizacja sfery publicznej
Zwiększenie aktywności obywatelskiej
Tworzenie nowych społeczności i grup nacisku dzięki wykorzystaniu nowych technologii

Zagrożenia
Manipulowanie opinią publiczną przez właścicieli mediów, nieuczciwych specjalistów od komunikacji i pracowni badań opinii
Dalsza tabloidyzacja mediów i języka przestrzeni publicznej
Indywidualizacja powodująca ucieczkę od aktywności obywatelskiej

5 komentarzy:

  1. "nowa forma demokracji bezpośredniej" tak trafnie i elegancko ;) określa to, czemu próbowałam nadać formę w moim komentarzu do poprzedniego postu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a dlaczego "indywidualizacja powoduje ucieczkę od aktywności obywatelskiej"? - to zagrożenie zdaniem Grossmana czy Konrada?

    Bo mi na pierwszy rzut oka to się nie zgadza. Bo dla mnie kolejność jest taka - sama (indywidualnie) najpierw zdaję sobie sprawę z potrzeby wyrażenia swojej opinii, zasygnalizowania potrzeby. "nowe technologie komunikacji" pozwalają mi to zrobić szybciej i łatwiej. Dalej - zaczynam czuć, że mam wpływ (może minimalny, ale jest) na to, co robią politycy. Czyli skłania mnie to do większej aktywności bo widzę w tym sens.

    Tylko czy moja osobista aktywność (potrzeby, wyrażenie opinii) jest "obywatelska"?

    Ale ja tak właśnie rozumiem aktywność obywatelską - że się analizuje, myśli i coś robi w kierunku pożądanych zmian. Bo przeciwieństwem jest obojętność i apatia (czasem razem z narzekaniem jak to źle i beznadziejnie w naszym kraju jest).

    OdpowiedzUsuń
  3. Indywidualizacja zagrożeniem?! Raczej aktywność obywatelska, w obecnej postaci, jest zagrożeniem dla indywidualności. Jak długo jeszcze społeczeństwo będzie starało się odgórnie rozwiązać indywidualne problemy, z którymi trzeba sobie poradzić na poziomie domu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleksandro, zagrożenia i szanse, to oczwyiście moja interpretacja, ale podstawy do niej znajdują się w tekście Grossmana. Co do wątpliwości związanej z indywidualizacją jako powodującej ucieczkę od aktywności obywatelskiej, to nie jest to myśl specjalnie nowa. Wszyscy zadają sobie pytanie, czy coraz bardziej zindywidualizowane media nie będą powodować, że ludzie zamiast spotykać się i wspólnie działać w sferze publicznej, ograniczą się do komunikacji w sieci i zaczną żyć w specyficznym second life, gdzie emocje i doświadczenie osobiste mogą być wyrażane tylko elekronicznie (czyli nie mogą). Oznaczać to może raczej odwrót od działania na rzecz dobra wspólnego, inicjatyw charytatywnych, zaangażowania politycznego i w organizacje pozarządowe. Wystarczy nam społeczność w sieci, po co żywi ludzie? To tylko ciemna strona tej wizji. Wierzę, że tak nie będzie i bliższy jestem Twojej opinii. Nowoczesne technologie doprowadzają do tego, że w realu możemy być również skuteczniejsi, że realnie pomagać mogą nam w pomocy ludziom, a ich powszechna dostępność i łatwość spowoduje zachętę do zaangażowania. Jednakże głosów o ucieczce od życia społecznego nie wolno lekceważyć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. 2Haj, nie do końca rozumiem, dlaczego społeczenstwo ma rozwiązywać odgórnie problemy, które rozwiązać należy w domu. Nie wiem, co masz na myśli. Osobiście nie mam wątpliwości, że człowiek jest z natury istotą społeczną, stworzony do życia w społeczeństwie. Choć jego wartość nie zależy przecież od grupy społecznej (czyli godność). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń