niedziela, 1 lutego 2009

Amerykańskie gazety non-profit

W dzienniku The New York Times ciekawy tekst publicystyczny Davida Swensena i Michaela Schmidta „News You Can Endow”. Autorzy przedstawiają postulat wyłączenia dzienników z rynkowej gry i zmiany ich formalnego statusu na instytucje non profit, zbliżone do statusu uczelni wyższych i uniwersytetów w USA. Takie rozwiązanie przyniosłoby zwiększenie niezależności mediów poprzez uwolnienie redakcji od obowiązku osiągania celów finansowych. W ich opinii dzisiejsze podejście zagraża misji dziennikarskiej. Dodatkowymi atutami byłyby zwolnienia podatkowe i odliczenia dla osób wspierających tego rodzaju organizacje. Jedyne ograniczenie to zakaz wpływania na proces legislacyjny i uczestniczenia w kampaniach politycznych kandydatów.

Ciężka sytuacja amerykańskich gazet związana jest z:
- silnymi spadkami nakładów w ostatniej dekadzie;
- konsekwentnie zmniejszającymi się dochodami z reklamy prasowej;
- systematycznie zmniejszającymi się średnimi zyskami dzienników (np. w ciągu ostatnich pięciu lat The Washington Post - zyski mniejsze niż przez 15 wcześniejszych lat, The New York Times - spadek 50 proc., Tribune Company, wydawca The Chicago Tribune, The Los Angeles Times i sześciu innych tytułów wystąpił o wsparcie zbankrutowanej grupy).

Dodatkowo:
- największe redakcje w ciągu ostatnich trzech lat radykalnie ograniczyły zatrudnienie;
- liczba amerykańskich korespondentów zagranicznych zmniejszyła się o 25 proc. w latach 2002-2006, a jedynie garstka z nich utrzymuje zagraniczne biura;
- zmniejszanie rozmiarów gazet, ograniczanie liczby działów, etc. /Dowodem kryzysu jest fakt nie do pomyślenia wcześniej, a mianowicie The New York Times sprzedaje powierzchnię reklamową nawet na swoje pierwszej stronie/

Swensen i Shmidt są przekonani, że internetowe przedsięwzięcia amerykańskich gazet nie są w stanie zarobić na wydawnictwa.
Według publicystów, w obecnych warunkach wiele tytułów nie ma szans przetrwać cyfrowej rewolucji. A jeżeli jej nie przetrwa, to pod znakiem zapytania stanie również jakość i kształt amerykańskiej demokracji, której od zawsze towarzyszyła wolna prasa. Tekst nie precyzuje, w jaki sposób operacja ta miałaby być przeprowadzona (poza wezwaniem bogatych filantropów) i jak pogodzić w niej interesy dzisiejszych właścicieli z misją obywatelską. Jest jednak głosem oryginalnym i wartym odnotowania.

2 komentarze:

  1. "Jest jednak głosem oryginalnym i wartym odnotowania." Brak mi tu szerszego komentarza Autora...
    A sprawa jest złożona. Skoro gazety papierowe nie wytrzymują rynkowej konkurencji to ok, niech bankrutują, ale tego, że miałyby zniknąć całkowicie też sobie nie wyobrażam. Ale czy z kolei uwolnienie gazet od obowiązku osiągania celów finansowych rozwiąże sprawę?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie wiem, czy rozwiąże sprawę, ale trzeba mieć świadomość, co oznaczają gazety dla amerykańskiej demokracji. Są jej historycznym i jakościowym fundamentem. Osobiście przekonuję się coraz bardziej do myślenia, że wyłączenie części systemu medialnego z rynkowej gry jest myśleniem właściwym. Niepokojem napawają informacje o zachowaniu wielkich mediowych koncernów w US. Z drugiej strony należy rozumieć głos przeciwny, że podważenie zasad wolnego rynku w tym obszarze może być początkiem końca i prowadzić do indoktrynacji politycznej. Można powiedzieć, że Internet zastąpi prasę i tyle. Rzecz w tym, że nie zastąpi jej tak łatwo. Jakość konsumpcji internetu różni się od konsumpcji gazet. I choć zmierza to w tym kierunku, to proste zastąpienie raczej nie nastąpi. Dowodem jest przegrana projektów, które próbowały zamieszczać dokładnie te same treści z papieru do netu. To jest ciekawa dyskusja, w której chętnie posłuchałbym głosu mediowców. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń